Château Mauvinon – Saint-Émilion, Bordeaux

View of Saint-Emillon square.

Po kilku miesiącach ciszy wracam z wieściami z Francji, a dokładniej z regionu Bordeaux. Bordeaux kojarzy się z wielkimi château o wiekowych rodowodach. Jednak znajdą się tam również całkiem kameralne miejsca, bardziej typowe we współczesnym świecie wina. Dziadkowie zakładają biznes na prowincji, zaś dzieci i wnuki wyjeżdżają w świat szukać spełnienia i realizacji w wielkich miastach i globalnych korporacjach. Z upływem czasu, wielu z nich zwolna powraca w rodzinne okolice i odnajduje satysfakcję w  życiu na „prowincji” i w „prostej” pracy rolnika i producenta…

Z taką właśnie historią mamy do czynienia w przypadku Château Mauvinon położonym w apelacji Saint-Émilion w Bordeaux. Caroline, która nas oprowadzała po winiarni, jest wnuczką założycieli i już ósmy rok mieszka z powrotem w rodzinnym domu po latach spędzonych w Paryżu. Nie dopytuję o szczegóły jej paryskiego życia, ale jasne jest, że to już przeszłość i teraz jest ona znowu mocno zakorzeniona w rodzinnych stronach. “Codziennie jem lunch z moim rodzeństwem i mamą; moje dzieci każdego dnia spędzają z nimi czas. Niewiele rodzin ma teraz takie szczęście.”, opowiada nam Caroline w przerwach od dyskusji o wyzwaniach robienia wina zgodnie z ekologicznymi normami.

A te dostarczają pracy każdego dnia. Zmagania z owadami, zwierzętami i chwastami są zdecydowanie trudniejsze bez chemicznych wspomagaczy. Najnowszym eksperymentem w tej trudnej walce są trzy nowozelandzkie prosiaki. To stuprocentowe wegetarianki, a ich zadaniem jest buszowanie między rzędami winnych krzewów i objadanie się wszystkim co tam rośnie i przeszkadza winoroślom. Teoretycznie ich fizjonomia nie pozwoli im zjadać winogron, ale wszystko okaże się w najbliższe lato, kiedy winogrona pojawią się już na krzewach, a świnki dorosną, osiągając swój docelowy rozmiar.

Kolejną ciekawostką w Château Mauvinon jest rezygnacja z użycia siarczanów w procesie winifikacji. Winogrona po zbiorach trzymane są najpierw w bardzo niskich temperaturach, tak aby unieszkodliwić niepożądane mikroorganizmy, a następnie rozpoczyna się powolny, dwumiesięczny proces maceracji z codziennym pump over. Beczki trzymane są w magazynie poniżej poziomu gruntu dzięki czemu naturalnie utrzymuje się tam temperatura poniżej 14 stopni. Podobno pozwala to uniknąć dodawania jakichkolwiek siarczanów, a pomimo to wino raczej się nie psuje. Brzmi to dość nieprawdopodobnie, ale cóż, pozostaje nam wierzyć…

W ramach wykupionej degustacji dostaliśmy do spróbowania trzy wina z dużym talerzykiem lokalnych serów. Na szczęście udało nam się zdegustować jeszcze dwa dodatkowe wina, dzięki czemu spróbowaliśmy prawie całą ofertę winiarni. Dwa główne czerwone wina pochodzą z 6 hektarów otaczających rodzinny dom. Są sklasyfikowane jako Grand Cru Classé w apelacji Saint-Émilion.

Moje notatki z degustacji:

Alba Mauvinon Blanc 2020 – 100% Sauvignon Blanc. Spędziło trzy miesiące na osadzie z dodatkowym procesem batonnage. Następnie trafiło do dębowej beczki. Na nosie bardzo wyraźna tłusta śmietana i trochę cytrusowych owoców. W smaku dominują cytrusy, zielone jabłko, ale też masło, jogurt i nuty młodego drewna. Długi finisz z przyjemnym balansem gorzkości i świeżych nut owocowych.

Vin Orange Mauvinon 2023 – 100% Sauvignon Blanc z maceracją na skórkach, aby dodać ciała i koloru. Na nosie spodziewana skórka pomarańczy, ale też bardzo silne nuty wanilii. Smak totalnie zdominowany przez gorzkość; inne nuty ledwo wyczuwalne. Z tego powodu trudno było cieszyć się tym winem.

Château Mauvinon 2020 Bio – 50/50 Merlot i Cabernet Sauvignon. Spędziło rok w kombinacji nowych i używanych beczek z dębu francuskiego. Na nosie nuty żurawiny i wiśni. W smaku bardzo świeże i owocowe. Wyraźne czerwone owoce, dojrzała żurawina i wiśnia. Taniny dość delikatne. Średni finisz.

Gabriel Lauzat 2018 – 50/50 Merlot i Cabernet Sauvignon. Dwa lata w nowych beczkach z dębu francuskiego, co zrobiło zdecydowaną różnicę. Co więcej, owoce zbierane są nad ranem z wybranych rzędów, tak żeby zmaksymalizować świeżość i koncentrację owocu. Mała produkcja, ledwie 1000 butelek rocznie. W smaku dominują czerwone porzeczki, lukrecja i nuty orzechowe. Mocno skoncentrowany owoc i potężne ciało z długim finiszem. (58 €, ok 248 zł.)

O dziwo w Château Mauvinon, pierwszej winiarni jaką odwiedziłem w regionie Bordeaux, najlepiej wypadło ich wino białe, gęsta i wyrazista Alba. Château Mauvinon i inne czerwone wina z serii La Familia były raczej dość podstawowe i nie zapadły mi w pamięć. Za to Gabriel Lauzat, ich opcja premium, było  całkiem ciekawe, ale przyznajmy, że dość drogie. No cóż, może wniosek jest taki, że wina z Bordeaux należy pić mniej, ale jak już to trzeba sięgnąć po jakąś porządną butelkę? Sprawdzę to w kolejnych francuskich winnicach, bo moja nieWinna Podróż jeszcze się nie skończyła.

Więcej nieWinnych Podróży wprost na Twoją skrzynkę? Zapisz się!

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *