Moja ostatnia nieWinna Podróż zabrała mnie na północ Włoch. Przynajmniej tak wskazywały mapy i znaki drogowe. Jednak autonomiczny region Górnej Adygi to z pewnością miejsce wielu niuansów i bardzo wyraźnej wielokulturowości.
Według oficjalnych statystyk włoski jest pierwszym językiem dla 62% mieszkańców, a niemiecki dla 30%. Podczas moich dwóch dni spędzonych w regionie, niemiecki zdawał się przeważać. Tak, zdarzało się okazjonalne ciao i grazzie, ale gdy kierowaliśmy się na zachód ustąpiły one zupełnie na rzecz przyjaznego Grüß Gott. Większość fachowców ogłaszając swoje usługi na samochodach raczej wybrała niemiecką wersję języczną, w odróżnieniu do oficjalnych znaków, które zawsze były w dwóch językach. Za to styl jazdy na drogach był zdecydowanie włoski – raptowne wyprzedzanie, siedzenie na zderzaku i nieprzestrzeganie ograniczeń prędkości były na porządku dziennym.
Klimat Górnej Adygi to też ciekawa mieszanka. Był marzec, więc nadal było dość chłodno, wokół górowały alpejskie ośnieżone szczyty. Jednak nad Lago di Caldaro (Kalterer See) w najlepsze rosną sobie palmy, a na rynku w górskim miasteczku nic nie robiąc sobie ze śniegu dojrzewają cytryny. Kolejny aspekt to lokalna kuchnia. Chociaż udało nam się znaleźć miejsce z pizzą i makaronem to jednak łatwiej było trafić na Gasthaus ze sznyclem i piekarnię w niemieckim stylu pełną pączków i makowców. Za to ekspres do kawy w hotelu, na żądanie Kaffe, wydawał około 5 ml bardzo esencjonalnego (i jakże typowo włoskiego!) espresso.
W takim razie czy to niemieckie Włochy czy włoskie Niemcy? Szczerze mówiąc, nie wiem czy da się jasno skategoryzować i określić ten region. Jest to miks przynajmniej dwóch kultur, które stworzyły coś zupełnie nowego, selektywnie czerpiąc z różnych wpływów i dostosowując to do lokalnego charakteru.
Te wpływy muszą też odbić się na miejscowej tradycji winiarskiej. Wśród winiarni nie brakuje niemiecko brzmiących nazw, a w samym winie zdecydowanie czuć macki zimnego klimatu. Najbardziej znane są wina białe, jak na przykład aromatyczne i pieprzowe Gewürztraminery z wioski Tramin, która chełpi się, że to właśnie ona wydała na świat ten znany szczep. Chociaż są ciekawe odstępstwa od tej reguły. Na przykład, Kalterersee to typ lokalnego czerwonego wina wyrabianego z rodzimego szczepu, Vernatsch, rosnącego wokół jeziora Kalterersee (Lago di Caldaro). Lagrein to kolejny lokalny szczep służący do wyrobu czerwonych win. Dość powszechne są również międzynarodowe szczepy – Chardonnay, Pinot Noir czy Merlot.
Koniecznie muszę wspomnieć o naprawdę dramatycznym krajobrazie, którego częścią są uprawiane tam winogrona. Jak okiem sięgnąć praktycznie każda dostępna przestrzeń wykorzystana jest na uprawy. W pejzażu można wyróżnić kolejne warstwy. Na płaskich polach w dolinach dominują sady owocowe, wzgórza za to są głównie pokryte rzędami winogron, uprawianymi w bardzo różny sposób. Wyżej jest tylko pasmo lasu i gołe skały na szczytach. Stromizna niektórych pagórków z powodzeniem dorównuje imponującym winnicom Niemiec czy Francji.
Podczas mojej podróży wstąpiłem do dwóch winiarni, Castel Sallegg w Caldaro i Elena Walch w Tramin. W obydwu bez problemu udało się zdegustować kilka win bez wcześniejszego umawiania i bez opłat. Jak zawsze we Włoszech trzeba uważać na godziny otwarcia, bo (jakżeby inaczej!) większość lokali usługowych ma dwugodzinną sjestę w ciągu dnia.
W Castel Sallegg postawiłem na wina czerwone, próbując tylko dwóch białych: Sauvignon Blanc 2022 i Gewürztraminer 2022. Wina były bardzo ciekawe, gdyż miały charakterystyczny dla tych odmian zapach. Kwiatowy dla Sauvignon i różany dla Gewurza. W smaku za to były zupełnie inne od win robionych na podstawie tych szczepów we Francji czy Nowej Zelandii. Sauvignon było głównie wytrawne i mineralne z tylko lekką nutą owoców cytrusowych. W Gewürztraminerze z jednej strony czuć było owoce, a jednak dominowały smaki drożdży z interesującą goryczką, czy wręcz pieprznością.
Z czerwonych spróbowałem Pinot Noir 2022 (stalowe kadzie), Pinot Noir Serenis 2019 (dębowe beczki), Merlot Serenis 2019 (dębowe beczki) oraz zrobione z lokalnych szczepów Lagrein 2022 (stalowe kadzie) i Bischofsleiten 2022 (czyli tamtejsze Kalterersee, także robione w stalowych zbiornikach). Większość tych win była lekka, świeża i dość wyraźnie kwasowa. Niezbyt owocowe, niestety z dość ograniczoną gamą smaków. Wina, które przeszły leżakowanie w dębowych beczkach bardziej przypadły mi do gustu ze względu na większą elegancję i wielowymiarowość. Bischofsfleiten zaciekawiło mnie najbardziej, było unikatowe i dobrze wyrażało charakter regionu. Jest to bardzo lekkie i owocowe czerwone wino, o prawie przezroczystym kolorze. Dominują nuty poziomek i truskawek oraz spora kwasowość. Najlepiej smakuje schłodzone. Podobno bardzo dobrze pasuje do wielu dań, w tym nawet ryb!
Po doświadczeniach i radach z Castel Sallegg, w winiarni Elena Walch skupiłem się na winach białych ze średniej i wyższej półki. Wina były zrobione z różnych szczepów więc naturalnie się różniły, ale miały jedną łączącą je cechę – były bardzo „eleganckie”. To dość niejasne określenie, lecz takie wrażenie przychodziło mi od razu na myśl pijąc te wina. Były złożone, nieprzesadzone pod żadnym względem, miały subtelną klasę. Moje wrażenia:
Single Vineyard Kristallberg Pinot Bianco 2022 – miodowo-kwiatowy zapach. Smaki dość mineralne z nutą niedojrzałej gruszki. Lekka goryczka.
Chardonnay Cardellino 2022 – zapach drożdży i bułki brioszki. Smaki maślane i drożdżowe przełamane owocami cytrusowymi. Przyjemnie wypełniające usta.
Gewürztraminer Concerto Grosso 2022 – zapach typowy dla tego szczepu, mango, liczi i róża. W smaku trochę owocowych nut, ale jednak przełamane pewnego rodzaju ostrością, nadającą temu winu bardzo ciekawy charakter. Dość pełne i dające słodkie uczucie, pomimo minimalnej zawartości cukru. Zupełnie inne niż „typowy” Gewürztraminer.
26.40 € (~113 zł.).
Rodzynkiem tej degustacji było porządne czerwone wino, Lagrein Riserva Castel Ringberg 2021, które spędziło 20 miesięcy w dębowych beczkach. Charakteryzowało się bardzo wyraźnym zapachem i smakiem czarnej porzeczki. Miało także mocne taniny, które potrzebują jeszcze kilku lat żeby zmięknąć i nadać temu winu głębszy smak.
42.90 € (~184 zł.).
Alto Adige / Süudtirol to bardzo ciekawy region łączący w sobie na pierwszy rzut oka tak różne światy, germański i włoski. Blisko, jeżeli wybieracie się na narty do Włoch. Z całej wyprawy największe wrażenie zrobiły na mnie widoki i krajobraz: wysokogórskie przełęcze pokryte tajemniczą warstwą chmur i stoki usiane drzewkami owocowymi i winoroślą. Wino było okey, nic dodać, nic ująć. Kupiłem kilka pamiątkowych butelek, zwłaszcza Kalterersee, ale to tyle. Ten styl to raczej nie moja bajka. Myślę, że muszę chyba odwiedzić inne północno włoskie regiony. Może następnym razem Barolo?
Winiarnia Castel Sallegg: https://www.castelsallegg.it/en.
Winiarnia Elena Walch: https://www.elenawalch.com/en/
Więcej nieWinnych Podróży wprost na Twoją skrzynkę? Zapisz się!