Toskania – nieoczywista oczywistość? – część 1

View from Montepulciano.

Toskania winiarsko to prawdziwy klasyk, ale też swego rodzaju cliché – piękne krajobrazy, średniowieczne wioski i zatrzęsienie amerykańskich turystów. Wszystko to już było powiedziane. Tak więc po peany o regionie, plany jednodniowych wycieczek czy historyczny szkic odsyłam do innych źródeł. To co nieWinny Podróżnik może zaproponować to sprawozdanie z odwiedzin w kilku winiarniach jako alternatywny pomysł na grupową aktywność (lub raczej lekko wciętą nieaktywność) podczas wakacji we Włoszech. W naszym przypadku była to wesoła, rodzinna grupa 12 osób. A im więcej osób tym lepiej – zawsze większa szansa na to, że znajdzie się jakiś kierowca wolontariusz.

Rozpoczynamy w winiarni Poliziano koło Montepulciano. Wita nas cyprysowa aleja, piękne budynki i duży parking. W środku recepcja, gabloty z winem i pani w garniturze. Mimo braku rezerwacji z naszej strony obsługa obiecuje nas przyjąć – degustacja kosztuje 20 euro za osobę za trzy wina, mamy zasiąść przy wielkim stole z białym obrusem, obok inni goście. U nas trwają narady, miny dość skwaszone i jednak decydujemy się na szybki odwrót. Tłumaczymy to godziną (w sumie jest jeszcze przed 11:00), ale to chyba bardziej klimat całego miejsca, dość sztuczny, pompatyczny i ekskluzywny, czyli wszystko to co w winie zazwyczaj odpycha. Trudno, wskakujemy w samochody i jedziemy dalej. Mam nadzieję, że inne miejsca które wybrałem kierując się klasycznymi pozycjami i kilkoma blogami przypadną nam bardziej do gustu!

Po zaledwie 10 minutach dojeżdżamy do winnicy I Cipressi. Wjeżdżamy prosto z szutrowej drogi na mały placyk przed budynkiem przypominającym trochę większą komórkę. Przed drzwiami stoi starszy pan. Szeroki uśmiech na twarzy i gesty zapraszające nas do środka. Jego cera i dłonie wskazują na człowieka, który ciężko i na pewno od lat pracuje na roli. „Vino, taste, taste”, wyjaśniamy pomagając sobie międzynarodowymi gestami. „No English, my son, 2 minutes, wait”, uśmiecha się gospodarz Luigi Frangiosa. Najwyraźniej to rodzinny biznes. Czekamy cierpliwie i za chwilę rzeczywiście pojawia się ów syn. Dwudziestokilkuletni chłopak, Manuel, świetnie mówiący po angielsku. Głos trochę mu się łamie, co tłumaczy zmianami pogody (w sierpniu, w Toskanii?). Miło z jego strony, ale w trakcie następnej godziny dowiadujemy się o wczorajszym święcie Bravìo delle Botti w pobliskim Montepulciano i hektolitrach wypitego wina. Podczas tego festiwalu drużyny z różnych dzielnic miasteczka biorą udział w nietypowym wyścigu – wtaczają beczki z winem na szczyt stromego wzgórza. Ciocia ratuje sytuację Cholinexem i przechodzimy do sedna naszej wizyty.

Będziemy próbować całą gamę wyrobów rodzinnej winiarni – od różowego, przez Rosso di Montepulciano, Vino Nobile di Montepulciano, Reservę, aż po Supertuscana. Vino Nobile, którego nazwa pochodzi od ludzi szlachetnego pochodzenia pijących ten lokalny specjał, jest najważniejszym winem tej okolicy. Ma zastrzeżoną apelację, we Włoszech oznaczaną jako akronim DOCG, która ściśle określa sposób produkcji i ma zapewnić pewną jakość. Cena 10 euro za degustację była bardziej przystępna, rodzinne smakołyki na stole, atmosfera zdecydowanie bardziej swojska. Zasiadamy przy dwóch stolikach gotowi na naszą pierwszą podróż przez Vino Nobile di Montepulciano. Mimo że Manuel jest gwiazdą całej degustacji, Luigi cały czas stoi w drzwiach bacznie obserwując nas i nasze reakcje, ale widać też że z dumą co i raz zerka na syna.

Startujemy od eksperymentalnego Rosato 2021 zrobionego w 100% z flagowego toskańskiego szczepu Sangiovese. Jak wyjaśnia Manuel to dopiero drugi rocznik tego mniej typowego dla toskańskich winiarzy wina. Nie pytałem wprost, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że musi to być bezpośrednia ingerencja syna w ożywienie i unowocześnienie rodzinnej winiarni z tradycją. Wszyscy są bardzo pozytywnie zaskoczeni tym różowym winem. Jest świeże i przyjemne, od razu myślami przenosimy się nad basen, który czeka na nas w naszym Airbnb. Posiada bukiet pełen soczystej brzoskwini, a w smaku jest dość kwasowe co tylko podkreśla uczucie świeżości.

Następnie przechodzimy do trzech głównych win. Zaczynamy od Rosso di Montepulciano z 2020 roku zrobionego w 95% z Sangiovese z domieszką dwóch innych lokalnych odmian winogron. Jest to wino łatwe i przyjemne, starzone tylko i wyłącznie w stalowych zbiornikach, aby zachować świeżość i dostępność. Pachnie czerwonymi owocami takimi jak wiśnie czy żurawina. W smaku jest dobrze wyważone z energicznymi i miękkimi taninami. Zdecydowanie dobre wprowadzenie do stylu regionu i Sangiovese.

Vino Nobile di Montepulciano, które próbujemy jako kolejne, to już 100% Sangiovese z 2018 roku. Było starzone przez 2 lata w beczkach z dębu slawońskiego, pochodzącego z krainy na wschodzie Chorwacji. Wita nas złożony bukiet pełen zapachów skóry i tytoniu z domieszką jeżyn. W smaku świeże z mocnymi nutami śliwek i dojrzałych wiśni oraz posmakiem czekolady. Dość kwasowe i taniczne, zdecydowanie może jeszcze poleżakować. Dłuższy finisz, który pozostawia przyjemny posmak.

Potem przyszedł czas na główne wino dzisiejszej degustacji czyli Vino Nobile di Montepulciano Riserva z 2018 roku. Tak jak w przypadku poprzedniego wina jest to 100% Sangiovese, ale według przepisów okres starzenia jest dłuższy i bardziej złożony. Zanim zostanie dopuszczone do sprzedaży, leżakuje ono 3 lat w beczkach ze slawońskiego dębu oraz pół roku w butelce. W bukiecie dominuje tu tytoń, pieprz i ostre przyprawy. W smaku wielowarstwowe, wypełniające usta z bardzo długim finiszem. Królują suszone śliwki, tytoń a nawet kawa. Widzę zdziwienie, a potem wielki uśmiech na twarzy mojej szwagierki, która dopiero niedawno rozpoczęła swoją przygodę z winem. To jest klasa, której nie udało jej się dotąd doświadczyć, ale doceniła ją od razu i zwróciła uwagę na zapachy i smaki, a szczególnie na kontrast ze świeższymi winami, które próbowaliśmy wcześniej. Mimo, że nasze okrzyki były wyłącznie po polsku, Luigi od razu dedukuje prawidłowo, które wino smakuje nam najbardziej, rzucając wymowne „a nie mówiłem” spojrzenia swojemu synowi. Czy na naszych oczach toczy się walka pokoleń? Młodość promująca nowe i niestandardowe podejście i eksperymenty versus tradycja i klasyka poprzedniego pokolenia?

Młody winiarz przeplata degustację historią rodzinną – wyprowadzką z południa, kupnem ziemi w tym regionie, uprawianiem winogron na sprzedaż, a później próbą sił z wytwarzaniem swojego wina i budowaniem własnej marki. Pomiędzy tymi opowieściami wplata sprytne pytania – jak nas znaleźliście, ile jechaliście, itd. wskazujące na to, iż Manuel to nie tylko producent wina, ale też zaradny przedsiębiorca, który rozumie jak ważne jest zrozumienie zachowań swoich klientów. Widać, że stara się jak najlepiej dopracować winiarskie atrakcje dla swoich gości, aby wyszli od niego zadowoleni, napisali coś pochlebnego w sieci, polecili winiarnię znajomym i kupili kilka butelek na później.

Kończymy Supertuscanem zabutelkowanym jako IGT Toscana. Jest to wino z 2020 roku, mieszanka Sangiovese z Cabernet Sauvignon i Merlot. Też jest niezły, bardzo świeży i owocowy, ale ja jednak nadal nie mogę się przemóc by docenić wino zrobione z międzynarodowych odmian winogron we Włoszech. W kraju mogącym pochwalić się setkami rodzimych szczepów!

Po około godzinie, każdy z nas z jakimś zakupem pod pachą, stoimy i łapiemy ostatnie widoki z tarasu winiarni. Winne krzewy I Cipressi, falujące wzgórza i dramatyczne chmury. Rozmyślam trochę o tym jak trudno jest zachować równowagę między naturalnością i profesjonalizmem w obecnej gospodarce opartej na doświadczeniach klienta. Chcesz zrobić coś schludnie i elegancko to ryzykujesz sztuczność i sterylność. Jak zapomnisz, że ludzie przyszli do ciebie przeżyć pewne doświadczenie, że sprzedajesz im usługę i jesteś nieprzygotowany oraz nie umiesz sprawnie przemawiać przed grupą stajesz się amatorem i ,,olewaczem” co od razu podświadomie wpływa na odbiór i ocenę twojego towaru. Manuel naprawdę pogodził te aspekty bardzo zręcznie.

No nic, jest wczesne popołudnie, a przed nami kolejne włoskie atrakcje, ruszamy dalej!

Więcej nieWinnych Podróży wprost na Twoją skrzynkę? Zapisz się!

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

×