Winnica Kazimierskie Wzgórza, Kazimierz Dolny

Kazimierskie Wzgórza beczka z logo.

Startujemy z Warszawy. Autostrada, pola, las, a potem jednopasmówka. Około półtorej godziny i jesteśmy w zupełnie odmiennej krainie. Otaczają nas wzgórza, wąwozy i historyczne domy. Kontynuując temat rodzimych winnic, tym razem wyruszyliśmy do jednego z popularniejszych ośrodków polskiego winiarstwa, czyli Kazimierza Dolnego.

Podczas poprzednich odwiedzin w regionie, w pamięć zapadło mi logo Kazimierskich Wzgórz. Tak więc, to właśnie tam się wybieramy. Czyżby znowu był to przypadek bardzo efektywnego marketingu, tak jak w Dwórznie? Jednak w Kazimierskich Wzgórzach jest dużo lepiej już od samego początku. Dzwonię zapytać o miejsca na najbliższą sobotnią wycieczkę dla czterech osób i możliwość zabrania psa – a po drugiej stronie wita mnie pełna uprzejmość i profesjonalizm. ,,Miejsca są, już robię rezerwację, pies to żaden problem.” Nawet znalazła się tańsza opcja wycieczki dla niepijącego kierowcy.

Oprowadza nas pani Bogusia, współwłaścicielka winnicy. Ciekawie opowiada o regionie, uprawie winorośli i podstawach robienia wina. Dowiadujemy się, że okolice Kazimierza Dolnego sprzyjają uprawie winorośli z kilku powodów. Po pierwsze okolica jest pagórkowata, a wzgórza pomagają z wystawą i odprowadzają nadmiar wody. Po drugie gleby – lekkie i przewiewne lessy osiadłe na charakterystycznych skałach wapiennych. Później oglądamy ściany wielu miejscowych budynków postawionych właśnie z tego kamienia. Ciekawostką są muszlę i inne kształty odbite w kamieniu. Po trzecie, Wisła. Królowa polskich rzek płynie przez miasto tworząc swoisty mikroklimat. No i jak się okazuje, Lubelszczyzna to najbardziej nasłoneczniony region w Polsce, nie najcieplejszy, ale z największą ilością godzin słonecznych. A wszyscy wiemy jak ważne jest to dla winogron.

Podczas tych i innych opowieści spacerujemy wśród winogron, próbując różnych odmian prosto z krzaka. Jest naprawdę sielsko i przyjemnie. Jest trochę za wcześnie na winobranie, ale pierwsze zbiory Solarisa już się odbyły. Właścicielka Kazimierskich Wzgórz zauważa, że jest to 2-3 tygodnie wcześniej niż zazwyczaj. To było naprawdę upalne lato, a opady znikome. Notuję sobie, że być może trzeba się zastanowić nad zrobieniem zapasu rocznika 2024. Przez taką pogodę mogą to być ciekawe wina, potencjalnie dość nietypowe jak na Polskie warunki.

Polska przecież, tak jak Austria, Niemcy czy Szwajcaria, znajduje się w tak zwanej zimnej strefie dla uprawy winogron. W Kazimierskich Wzgórzach około 70% odmian to szczepy białe. Co ciekawe, właściciele powoli eksperymentują z odmianami Vinifery, takimi jak Chardonnay, Riesling, Pinot Noir czy Zweigelt. Odmiany hybrydowe (specjalne odmiany winorośli przygotowane dla zimnej strefy) nadal dominują, ale ich udział z roku na rok się zmniejsza.

Nie obyło się również bez historii bardzo charakterystycznej dla Polski. Wino z poprzedniego roku nie zostało jeszcze zabutelkowane, a kolejne winogrona już zaczynają być zbierane. Chociaż magazyn stoi praktycznie pusty, to niezabutelkowanego wina nie można tam przewieźć, bo musiałoby najpierw zostać obanderowane akcyzą. I co ma biedny winiarz zrobić? Nie tylko walczy z nieprzewidywalnymi siłami natury, ale również z przewidywalnie irytującymi polskimi przepisami.

Na drugą część wycieczki wracamy do punktu wyjścia i zasiadamy przy ławach w altanie, aby cieszyć się komentowaną degustacją sześciu win. Do tego dostajemy selekcję lokalnych serów i cebularza. Szczególnie Bursztyn jest boski i sam jego smak rekompensuje całą inwestycję w tę wycieczkę. Na szczęście, winiarsko też jest bardzo pozytywnie. Zaczynamy od dwóch win musujących, Preludium i Ciao.

Preludium to wino musujące robione metodą szampańską z wybranych dwóch parceli Seyval Blanc. Preludium ma zaskakująco wyraźny zapach i ciekawy kolor. Jest to wino dość owocowe, ale naprawdę ładnie zbalansowane i przyjemne. Jak dla mnie konkuruje z niejednym Prosecco. Główne nuty to grejpfrut, zielone jabłko i trochę brzoskwini. Finisz nawet długi. W przyszłym roku planowana jest próba zrobienia wina musującego metodą szampańską z Chardonnay i Pinot Noir, czyli odmian używanych w Szampanii. Jestem bardzo ciekawy co z tego wyjdzie!

Ciao! to musujące wino różowe zrobione w stylu włoskiego frizzante. Początkowo jest to wino spokojne, do którego później dodawany jest dwutlenek węgla. Do zrobienia go użyto Zweigelta i Cabernet Cortis. Jest to bardzo dobre użycie tych odmian, szczególnie tej drugiej, która sama w sobie bardzo rzadko zachwyca. Ciao to esencja letniego napoju. Trochę taka oranżada, bardziej konkurencyjna dla cydru i piwa, niż wina. W ten upalny dzień wyśmienicie pełni swoją orzeźwiającą funkcję. Główne aromaty to truskawka i guma balonowa.

Następnie przechodzimy do win białych. Z tych próbujemy Chardonnay 2022, Riesling & Roter Riesling 2023. Chardonnay robione jest w klasyczny sposób z użyciem metody fermentacji jabłkowo-mlekowej. Ma dość blady, jasno żółty kolor. I zapach i smak natychmiast wskazują na Chardonnay, ale są one dość wycofane, wskazując na zimny klimat. Dobry balans nut maślanych i bułkowych oraz cytrusów. Przyjemna kwasowość.

Chardonnay to moment kiedy zaczynam się trochę nudzić. Każda butelka to ponad 15 minut opowiadania. Pytania praktycznie się nie pojawiają, co przyczynia się do atmosfery wykładu, a nie spotkania grupy ludzi próbujących wino. Oczywiście, część problemu wynika z tego, że dla mnie to już enta wycieczka kiedy słucham o dosage, Madame Clicquot i o tym, że czerwone wino jest czerwone tylko dzięki przedłużonemu kontaktowi białego przecież soku z czerwonymi skórkami. Jednak wydaje mi się, że można by zmniejszyć tę bombę informacyjną na rzecz dialogu z degustującymi. Wina są dobre, więc jest o czym rozmawiać. Zwłaszcza kiedy grupa jest dość kameralna. Wróćmy do ostatnich win.

Z białych win próbujemy jeszcze Riesling & Roter Riesling 2022 oraz Esterkę 2022. Esterka nazwę zawdzięcza lokalnej legendzie. Jest to kupaż Muscaris oraz Souvignier Gris. Zapach głównie winogronowy, ale też mocno kwiatowy, nuty bzu i akacji. Smaki głównie kwiatowe, akacja wysuwa się na pierwszy plan. Ze swoimi 12 gramami cukru jest całkiem niezłe do swobodnego popijania.

Z czerwonych poczęstowano nas Zweigelt’em 2023. Ma on rubinowy kolor. Wiśniowa frużelina w zapachu. Podobnie w smaku, chociaż tu jest to trochę bardziej niedojrzała wiśnia, z nutami żurawiny. Lekkie ciało, przyjemna goryczka i tanina. Naprawdę fajnie się to wszystko pije.

Obowiązkowo zostajemy na jeszcze jeden kieliszek wina zanim wybierzemy się na kolację w mieście. Chyba moja największa skarga to to, że nie było możliwości spróbować Pinot Noir. Pinot było dostępne na butelki, a więc nie wszystko stracone i nadrobię zaległości w domu! Wizyta w Kazimierskich Wzgórzach i popołudnie w Kazimierzu Dolnym to była czysta przyjemność. Od właścicielki do personelu pomocniczego, winiarnia pokazała się z jak najlepszej strony. Super, życzę dalszego powodzenia! Czekamy na rocznik 2024 i już planujemy następną wizytę.

Więcej nieWinnych Podróży wprost na Twoją skrzynkę? Zapisz się!

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

×